W ramach 40. Jesieni z Bluesem zapraszamy na wernisaż wystawy i spotkanie z jej autorem

Paul Natkin: Masters of Sound

20 listopada 2025
godz. 18:00,
Foyer Forum – wernisaż wystawy
godz. 18:30, Klub Fama – spotkanie z autorem
Białostocki Ośrodek Kultury, ul. Legionowa 5

prowadzenie spotkania: Marcin Pawlukiewicz

Wystawa czynna do 30 listopada 2025

Świat sfotografowany przez Paula Natkina to nie tylko kronika amerykańskiej muzyki rozrywkowej ale też dokument czasów, które miały ogromny wpływ na świat w którym żyjemy obecnie. Gwiazdy za którymi szalały tłumy, koncerty przechodzące do historii zaraz po ich zakończeniu, okładki płyt tytanów rocka. To są właśnie fotografie Paula Natkina, który przez kilkadziesiąt lat był w centrum kultury muzycznej Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Chwytał w kadrze ekscytację, skandaliczność, wybryki oraz dzikość twórców nie tylko muzyki, ale też całej kultury.

Życiorysy osób uwiecznionych na zdjęciach, które można zobaczyć na wystawie mogą przyprawić nas o prawdziwy zawrót głowy, a ich muzyka codziennie towarzyszyła lub towarzyszy ludziom na całym świecie, stając się ważną częścią ich życia.

Paul Natkin – amerykański fotograf, autor wielu okładek dla takich magazynów jak „Newsweek”, „Time”, „People”, „Rolling Stone” czy „Playboy”. Fotografuje od lat 70., pracując dla wytwórni płytowych i agencji koncertowych. Pracuje głównie w Chicago, ale w poszukiwaniu najlepszych kadrów zjeździł cały świat.

 

Paul Natkin o sobie:

Mój ojciec był człowiekiem niezwykłym – znanym i cenionym fotografem, który zjeździł kawał świata. Pewnego dnia jednak odłożył aparat na półkę. Chciał poświęcić się rodzinie i spróbować sił w budownictwie. Niestety, rok 1971 nie był sprzymierzeńcem tej branży. Ojciec, zamiast czekać na lepsze czasy, sięgnął po telefon i zadzwonił do dawnych znajomych z fotograficznego środowiska. Jeden z nich, pełniący funkcję rzecznika prasowego Chicago Bulls, zaproponował mu pracę fotografa drużyny.

Kiedy wrócił z pierwszego meczu, opowiadał mi z błyskiem w oku o przywilejach: darmowym parkingu, wejściu bez biletu i najlepszych miejscach w hali. Brzmiało to jak opowieść z innego świata. W tamtej chwili wiedziałem już, że chcę pójść w jego ślady i zostać fotografem sportowym.
Moja szkoła to była praktyka – uczyłem się, naciskając spust migawki. Szybko odkryłem, że tę adrenalinę można przenieść także na grunt muzyki. W 1975 roku zacząłem chodzić na koncerty i fotografować artystów. Zrobienie z tego sposobu na życie wymagało cierpliwości i uporu, ale krok po kroku zdobywałem pierwszych klientów: magazyny, gazety, później działy promocji wytwórni płytowych.

W latach osiemdziesiątych moje zdjęcia zaczęły pojawiać się regularnie w magazynie „Creem”, a potem także w „Rolling Stone”, „Circus” i „Hit Parader”. Współpracowałem również z prasą głównego nurtu – moje fotografie trafiały na łamy „Newsweeka”, „Time”, „People”, „Playboya”, „Ebony” i „Entertainment Weekly”. Wkrótce zacząłem też współtworzyć oprawę graficzną albumów – zarówno dla gigantów muzyki, jak Ozzy Osbourne, Alanis Morissette, Buddy Guy czy Johnny Winter, jak i dla niezależnych wytwórni, takich jak Alligator, Delmark czy Blind Pig.

Czerwiec 1984 roku zapamiętam na zawsze. W jednym miesiącu fotografowałem urodziny Prince’a w Minneapolis, początek trasy Victory Tour Jackson 5 w Kansas City i start tournée Born in the USA Bruce’a Springsteena w St. Paul. Miałem też okazję uczestniczyć w nagraniach jego pierwszego teledysku – do utworu „Dancing in the Dark”.
Rok później moje zdjęcie Springsteena znalazło się na okładce sierpniowego numeru „Newsweeka”. To była przepustka do zupełnie innego świata – moje fotografie z imprezy u Prince’a obiegły wówczas cały glob, trafiając na okładki dziesiątek magazynów. Sukces „Newsweeka” sprawił, że przez następnych pięć lat byłem etatowym fotografem w programie The Oprah Winfrey Show.

W 1988 roku przypadek znów zadecydował o moim losie. Niewinna rozmowa z menedżerem Keitha Richardsa przerodziła się w propozycję, bym został fotografem jego trasy „Xpensive Winos”. Rok później spędziłem trzy i pół miesiąca w drodze z Rolling Stones podczas monumentalnej trasy „Steel Wheels”. Wróciłem do nich jeszcze w 1993 roku z Keithem, rok później na miesiąc dołączyłem do trasy „Voodoo Lounge”, a w 1997 roku fotografowałem Stonesów w ramach „Bridges to Babylon”.