„Minghun” to poruszające, czułe i osobiste kino, które opowiada o najważniejszych wartościach w życiu człowieka, dając widzowi to, co w naszych czasach najpotrzebniejsze – nadzieję!
Jurek (poruszająca kreacja Marcina Dorocińskiego) wraz ze swoim teściem Benem (Daxing Zhang) konfrontuje się ze stratą bliskiej osoby i decyduje odprawić chiński rytuał minghun, tzw. zaślubin po śmierci. Bohaterowie ruszają w emocjonalną podróż, której celem jest znalezienie idealnego partnera na wieczność. Zderzenie odmiennych kultur ma pomóc uświadomić zarówno filmowym postaciom, jak i widzowi, że bez względu na pochodzenie wszyscy przynależymy do jednej człowieczej rodziny. „Minghun” to opowieść o nadziei, miłości i poszukiwaniu sensu życia oraz tego, co nastaje po nim.
„Minghun” tworzy niezwykła, wielokrotnie nagradzana ekipa twórców. Za reżyserię odpowiada Jan P. Matuszyński, laureat licznych nagród filmowych i jeden z najciekawszych europejskich twórców, autor m.in. „Ostatniej rodziny”, serialu „Król”, czy filmu „Żeby nie było śladów” (Konkurs Główny na 78. MFF w Wenecji). Producentem filmu jest studio Wonder Films, które tworzą laureaci najważniejszych polskich i światowych nagród filmowych oraz wielkich przebojów kinowych: Klaudiusz Frydrych („Jack Strong”, „Psy 3. W imię zasad”, „Sęp”), Krzysztof Rak („Boże Ciało”, „Bogowie”, „Sztuka kochania”), oraz Inga Kruk („Twarz”, „W imię”).
Po „Minghunie” nie można spokojnie wyjść z kina na ulicę. Zostaje pod powiekami twarz Marcina Dorocińskiego. Takie wielkie, przejmujące kreacje nie rodzą się na kamieniu.
Rzeczpospolita (Barbara Hollender)
Urzekająca swoją subtelnością i czułością opowieść jest z całą pewnością najbardziej osobistym dziełem w karierze reżysera. (…) W mikroświecie Matuszyńskiego każdy z widzów odnajdzie cząstkę siebie.
NaEkranie (Piotr Piskozub) 8/10
„Minghun” stanowi dla mnie osobiste potwierdzenie, że Dorociński to jeden z najlepszych żyjących polskich aktorów. Nie kojarzę, żeby w ostatnich latach miał do zagrania postać wymagającą tak wielu, trudnych do skutecznego przekazania emocji.
MoviesRoom (Adam Kudyba)
„Minghun” to bez wątpienia film twórcy dojrzałego i samoświadomego. Matuszyński nie próbuje zredefiniować gatunku, surfować po grzbiecie jakiejś nowej fali czy czegokolwiek komuś udowadniać. Opowiada nam historię, którą zapewne sam musiał przetrawić i wyciągnąć z niej lekcje w trudnych chwilach.
Filmawka.pl (Norbert Kaczała)
„Minghun” to dowód na dużą wrażliwość Jana P. Matuszyńskiego, który w ostatnich latach potwierdzał już reżyserski talent. (…) Jego najnowsze dzieło jest chyba jednak jego najbardziej osobistym.
Film.org.pl (Dawid Myśliwiec)