„Another End” Piero Messiny to historia pewnego bardzo nietypowego trójkąta miłosnego, który już niedługo może nie będzie niczym zaskakującym. Sal (Gael García Bernal) po stracie Zoe (Renate Reinsve) poznaje Avę (także Renate Reinsve), w której ciele nadal żyje Zoe. Jak to możliwe? W tym romansie science-fiction o przeżywaniu żałoby i miłości większej niż śmierć technologia pozwala przełożyć w czasie nieuniknioną rozłąkę. To rodzi nieodpartą pokusę, żeby taki stan rzeczy trwał wiecznie. Ale czy to możliwe?
Gwiazdorska obsada „Another End” wprowadza nas w świat bliski temu, który znamy. Wszystko rozgrywa się w metropolii pełnej szkła, metalu i betonu, podobnej do największych współczesnych europejskich czy amerykańskich stolic. Messina skupia się na jednej rzeczy, która zmienia tę rzeczywistość nie do poznania. Technologia Another End pozwala przywrócić kogoś do życia, żeby najbliżsi zyskali czas na pożegnanie. Wielka korporacja rozporządza tym samym ludzkim życiem i wspomnieniami na niespotykaną dotąd skalę.
W tych realiach Sal ulega namowom swojej siostry Ebe (Bérénice Bejo) i postanawia ponownie, chociaż przez chwilę, powrócić do swojego płomiennego związku z Zoe. Renate Reinsve, która w tym roku pojawia się w aż czterech filmach, wciela się w „Another End” w dwie postaci o zupełnie innych charakterach i wychodzi jej to mistrzowsko. Potrafi pokazać różnice w zachowaniu pomiędzy Zoe i Avą. Dodatkowo nadchodzącej jesieni to właśnie film Messiny będzie pierwszą premierą w polskich kinach z norweską aktorką, której sławę i morze nagród przyniósł przed trzema laty „Najgorszy człowiek na świecie”. W nowych produkcjach Reinsve dowodzi, że jest jedną z najbardziej utalentowanych gwiazd współczesnego kina.
Intymne rozmowy i niesamowita bliskość aktorskiego duetu sprawiają, że „Another End” jest idealną historią miłosną, która za sprawą technologii przenosi nas w przyszłość. To historia miłosna godna XXI wieku, aktualna jednak niezależnie od czasu czy miejsca, gdzie się ją ogląda.